jak to zwykle bywa - nie oszukujmy sie - wlasnie wtedy kiedy juz mam noz na gardle w sensie uczelniano-naukowym, jak na przyklad kilkanascie godzin na przeczytanie 3 ksiazek, mam miliard-sto pomyslow na dzialania, mowiac delikatnie: nieszkolne.
dzis padlo na zalozenie bloga.
misja z nazwami, podpisami, nickami, aliasami itd jest ciezka. chce po prostu wyrzucic z siebie nadmiar mysli, zeby zrobic miejsce dla nastepnych. tyle. choc pewnie niefrasobliwosc w podejsciu do nazwy o czyms swiadczy i niekoniecznie powinnam sie z tego cieszyc :)
nie mam polskich liter.
jednak sie poucze.
niedziela, 2 marca 2008
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz