środa, 23 lipca 2008

tru?

"If you expect life to be fair you have an irrational belief system."
Albert Ellis

One leads to another.

dzien dobry:)
no i znow long time no see...ech...no juz tak to jest ze zycie rzuca nas czasem blizej czasem dalej od komputera :) mnie podczas festiwalu Inne Brzmienia rzucilo dalej, a raczej, dla scislosci - dalej od mojego wlasnego komputera :)
Czas festiwalowy byl bardzo intensywny, juz jakos tak jest, ze festiwale sprzyjaja waznym zmianom, przemianom w moim zyciu, ale o tym juz kiedys pisalam, przy okazji konfrontacji filmowych w Chatce Zaka. Jak o tym mysle teraz, to wtedy tez cos sie zmienilo, a raczej ktos zmienil polozenie geograficzne i tak to wlasnie jedna zmiana prowadzi do drugiej.A wszystko to ma sens, ktory widze bardzo bardzo :) Dosc tej tajemniczosci i dwuznacznosci.Jestem bardzo szczesliwa!!!

Nasze LGFowe dziecko stacilo chwilowo ojca (zostal wessany przez niedobra korporacyjna bestie zwana potocznie tvn'em) ale dostalo nowy teaserek :) oto to:

piątek, 11 lipca 2008

tylko potem nie jeczcie!

mija tydzien.
po raz pierwszy od dawna czuje wyjatkowosc piatku. i postanowilam to celebrowac :) (opcją nr2 jest zastanawianie sie i rozdrapywanie dlaczego wczesniej nie czulam owej wyjakowosci, czy cos w tym stylu) jednak bede sie cieszyc. pewnie w czesiu bardziej, ale przeciez tam zaczyna sie wczelka radosc, prawda?

za 2 godziny na rynku starego miasta zaczyna sie koncert. z powodu przesuniec zagra akordeonowe Motion Trio, a po nich Trebunie Tutki z Twinkle Brothers. I na to własnie czekam dziś najbardziej.

Na Trebunie, bo to góry, a jakby nie patrzeć jest lato, które przez lwią część mojego życia było pojęcięm równoznacznym z górami. Z zaśpiewami, smyczkami i taka niewysłowiona przestrzenia jaka slychac w harmonii goralskiej muzyki. Cos jak echo w dolinie..no i nie moge pisac, bo sie rozmarzylam i pogubilam w najszczesliwszych wspomnieniach dziecinstwa :)

A Trebunie razem z Twinkle Bros widzialam w listopadzie minionego roku. Wlasciwie wpadlam na nich w jednym z parkow Zakopanego, w pierwszy śnieżny weekend tej zimy (cale Podhale zasypane w ciagu jednej nocy dziewiczo bialym sniegiem, niezadeptane czapy, kołdry, biel biel biel!). Szlam sobie spokojnie, az tu nagle kilku rosłych chlopow w tradycyjnych strojach, a za nimi jeszcze bardziej rosli Jamajczycy - w tym sniegu i sloncu...z tym ze to jeszcze nie koniec, bo za nimi wszystkimi szedl Fisz - co dopelnilo poczucia lekkiego absudru, a moze po prostu niezwyklosci nieplanowanych wypadow na 48h w Góry:)?

No ale glownym powodem tego calego wywodu jest fakt, ze od 2 godzin probuje zaprosic kogokolwiek na ten koncert - mam jedno wolne zaproszenie, w zwiazku z tym wystarczy tylko chciec pojsc - argument ekonomiczny obalony.
To co slysze, to głownie zmeczenie, jakas misja nazajutrz, lub: nie wieeeeem, oddzwoooonie....
I rozumiem ze czesci osob z mojej listy kontaktow (hola hola! - "list" kontaktow - bo przeciez w erze portali społecznosciowych nie mowimy tylko o komorce czy gg - jakkolwiek by sie one nie pokrywaly, te listy znaczy) nie ma, bo jezioro, bo babcia, bo zagranica, bo praca - no ale przeciez jednak wiekszosc tu jest!

Dlatego potem zaleje mnie złość jak po raz kolejny usłysze, że Lublin to dziura, i że nic sie nie dzieje. Dzieje sie jak sie zrobi, a robi sie, jak jest dla kogo. Houk.
I wcale nie jestem zła :)


ps.kocham kocham pumpy!
pozwoliłam sobie podlinkować :)

czwartek, 10 lipca 2008

zmiana

"If you want to make enemies, try to change something."
Woodrow Wilson

wtorek, 8 lipca 2008

wtorek, 1 lipca 2008

kop

"Don't measure busywork. Don't measure activity. Measure accomplishment.
It doesn't matter what people do as much as it matters what they get done."
Larry Winget

i jeszcze jedno:
"Lack of time is actually a lack of priorities"
Tim Ferriss

fenk ju wery macz. pozamiatane
Blog Widget by LinkWithin