piątek, 26 września 2008

przeczytane

"Consider the postage stamp, my son. It secures success throughits ability to stick to one thing till it gets there."
Josh Billings

niedziela, 7 września 2008

nie.dziela

spalam dzisiaj poza domem. niby dojezdza tam autobus, ale jest niedziela, rano dosyć, wiec jak na kazde pol godziny przyjezdza 3 raz, to akurat po osmej, zgodnie z rozkladem nie przyjezdza nic...
pogoda jest piekna, wiec za bardzo mnie to nie zabolalo, siegbelam do kieszeni po ipoda zeby umilc sobie droge i zaczelam maszerowac. niestety okazalo sie ze zostawilam go wlaczonego, wiec cala moc z baterii poszla sie pasac...zostalam wiec skazana na maszerowanie w ciszy... no ale pogoda piekna, ruch niewielki - sama przyjemnosc tak soie maszerowac. siegnelam wiec do kieszeni po komorke, zeby idac odsluchac wiadomosci ze skrzynki, i ewentualnie pooddzwaniac. okazalo sie jednak, ze nie mam na koncie wystarczajacej ilosci diengow, zeby wykonac polaczenie...maszerowalam wiec w ciszy, dotarlam do miasta i tak sobie szlam spokojnie, pogoda piekna, ruch niewielki, wiec przyjemnosc sama.
gdy od przystanku odzielalo mnie juz tylko skrzyzowanie uciekl mi autobus. na nastepny jednak dlugo czekac nie musialam, wsiadlam, wysiadlam, przeszlam jeszcze ten kawaleczek do domu, a tu, nieopodal mojej kamienicy na chodniku lezy kot. pogoda piekna, ruch niewielki, to mysle sobie, lezy sobie kot, cieplo mu, relaksuje sie. niestety gdy podeszlam do kota blizej okazalo sie ze lezy w zaschnietej kaluzy krwi, i ze spi zeczywiscie, ale snem juz kocim wiecznym. pogoda piekna, rych niewielki a mnie wryło. i teraz jakis smuteczek sie zaplegl...


btw.co sie robi ze zwierzetami ktore konaja na ulicy?
Blog Widget by LinkWithin