Teraz będzie chwalenie się.
Tydzień temu tak wyszło, że nie było co palić. Tydzień temu tak wyszło, że było dużo czasu na gadanie z Mądrym Człowiekiem (aka. Babcią). No i tak jakoś wyszło, że się postanowiło spróbować niepalić (za moich czasów to się pisało inaczej, teraz podobno można tak. O zgrozo! Jeśli nie można, to proszę tu skomentować i napisać, że nie można. I mnie tym samym uspokoić).
Spróbować, bo rzucane było już nie raz, nie dwa i wiadomo z doświadczenia, że bywa to różnie.
Taktyka się zmieniła, bo przeprowadzam eksperyment motywacyjny,
Otóż nie skupiam się na negatywnych skutkach palenia (na zasadzie straszaka), ale na pozytywnych skutkach niepalenia. I powiem od razu, że to działa na razie całkiem całkiem nieźle.
Jak się myśli o zyskach to jakoś lepiej idzie.
A jakie to zyski?
Proszę bardzo: zdrowie, zdrowie, zdrowie, co za tym idzie lepsze samopoczucie, łatwiejsze budzenie, ładniejsza cera, włosy, paznokcie. Brak smrodu, którego jak się pali, to się zupełnie nie czuje, a wystarczy tydzień, żeby boleśnie wyczuwać go u innych. Brak kaca (na razie lato, ogródki itede, przyjdzie zima, to się coś wymyśli). Więcej czasu, więcej smaku w ustach i zapachu w nozdrzach.
Więcej pieniądza w kieszeni i tu będzie aż osobny akapit, bo można sobie to łatwo policzyć, nawet mimo skokowych podwyżek, uśredniając:
paczka za circa 8pln x 3 do 4/ tydzień (czyli razy 4,bo czasme wiecej czasem mniej, a mi się i tak wydaje, że powinno być więcej) x 52, bo tyle jest w roku tygodni = 1664 pln na rok!!!
A jeśli pali się tak zwane normalne papierosy znanej amerykańskiej marki dla Twardzieli, które to fajki dzisiaj kosztują już dyszkę, i pali się ich więcej, np 5 paczek na tydzień? Niby jedna paczka więcej i niby 2 złote jedynie, a różnica? Proszę bardzo:
5 x 10 x 52 = 2600 pln!!!
Myślę sobie, że jeśli są takie osoby, które nie wierzą w negatywne działanie papierosów, albo np. nie odczuwają żadnych wyraźnych skutków palenia i są 'nieprzekonywalne', to może takie proste podliczenie wystarczy? Tyle, że o tym się często zapomina, i to szybko, tyle że jakoś tak się bez fajek ciężko odnaleźć w tak prostej sytuacji jak piwko ze znajomymi, tyle że palenie wrasta w codzienne rytuały... Ciężko jest. bardzo się chce. No ale rachunek jest prosty. Nic się nie zyskuje, wiele można stracic.
Albo można w drugą stronę, tak jak ja: można wiele wiele zyskać :)
Skromne 7 dni za mną, a już czuję się inaczej i jestem z siebie przedumna :) Bezcenne :)