Chciałabym jednak dwa słówka więcej o koncercie - spektaklu, który odbył się wczoraj wieczorem na wirydażu klasztoru o.o. Dominikanów w Lublinie właśnie. Wysąpiły Małe Instrumenty z projektem Elektrownia Dźwięku.
Kto zna, ten wie, kto nie zna ten w swoim czasie usłyszy i sam się zachwyci. Grupa składa się z sześciu muzyków grających na zabawkach, miniaturowych instrumentach, pompkach od roweru, i całym mnóstwie przedmiotów i przedmiocików, których widz nawet nie jest w stanie wypatrzeć.
Zadebiutowali w 2007 na Festiwalu Era Nowe Horyzonty we Wrocławiu, gdzie grali na żywo do filmów Antonisza (wszytsko do znalezienia na nieocenionym youtubie, lub pod tym zdaniem). Lepszych flapperów naprawę dla Mistrza od Jamniczka nie ma na świecie. Miałam okazję być na tamtym pokazie i podobnie jak cała publiczność zostałam zupełnie oczarowana i porwana w wir szaleństwa i radości jaki wytwarzają Małe Instrumenty.
No a teraz przyjechali do Lublina z najnowszym projektem Elektrownia Dźwięku. Na scenie oprócz zabaweczek - pisząc 'zabaweczki' zastanawiam się czy to nie jest krzywdzące, bo w rękach zespołu to po prostu są regularne instrumenty, tyle że w małych rozmiarach - tak więc oprócz nich pojawiły się się wielkie konstrukcje dźwiękotwórcze. Aż ciężko je opisywać, dlatego wklejam filmik, który uchyla rąbka tajemnicy. Trwa parę minut, ale jest świadectwem zdrowego szaleństwa, więc warto.
Spektakl był fenomenalny. Wytworzyła się absolutnie magiczna atmosfera baśni. Siedzieliśmy na klasztornym wirydażu, który jest w trakcie remontu, więc pełen jest betoniarek, starych żeliwnych wanien, w których miesza się zaprawę, czy trzyma piasek, stoją jakieś szczątkowe rusztowania. Pada deszcz, a raczej popaduje, bo trzeba deszczowi przyznać, że odpuścił na czas przedstawienia. Zaczyna się opowiadanie o Elektrowni Dźwięku, w której światło wytwarza się z dźwięku, a która stoi na progu upadku, ale wciąż zostało w niej kilku wiernych, oddanych pracowników... Siedzieliśmy wszyscy absolutnie wciągnięci w to co działo się na scenie, otwierając buzie jak małe dzieci, z zachwytu nad kolejnymi pomysłami na dźwięki. To był cudowny majstersztyk! Ukłony dla Zespołu, ukłony dla tych, którzy wymyślili, żeby Małe Instrumenty ściągnąć do Lublina.