Przerwa miała być krótka i jak zwykle nieco się rozciągnęła. Ale za niecałe 12 godzin skończą się wszelkie szkolne wymówki, przynajmniej do października, bo oto jutro, ranną porą mam obronę pracy magisterskiej. oh pardon - to się zdaje nazywa inaczej - egazmin magisterski. Dużo było perturbacji, jak to zwykle na MISHu, ale zacięłam zęby, ubłagałam parę pań w paru dziekanatach i termin jutrzejszy staje się coraz bardziej realny.
Tylko jakoś się uczyć nie idzie, bo tęsknota skręca kiszki,
głowę i serce...
2 komentarze:
Hej, nie zdążyłem potrzymać kciuki:/ Miałem bardzo intensywny weekend i nie zaglądałem do kompa. Mam nadzieję, że wcelowałaś w celujące;)
pzdr
alez nic nie szkodzi Panie Kocie, bo zaiste wycelowalam tak jak trzeba bylo :) napisalam ci tego obiecanego komenta pod zamkowa notka. przepraszam ze tak pozno - zamot bylo wiecej niz moglam to przeiwdziec w najsmielszych wiedzmowych wizjach :)
pzdr
Prześlij komentarz