poniedziałek, 26 maja 2008

przyspieszony kurs latania

Witam państwa po bardzo dłuuuugiej przerwie. Mam co prawda jakieś takie nieśmiałe wrażenie, że nikt tu nie zagląda, ale nauczona przez mądrych trenerów w Grecji, że thoughts nie równają się facts - nie będę tą kwestią zaprzątać sobie głowy za bardzo :) nauczyli mnie też, że nie dowiem się, dopóki nie zapytam - więc pytam wprost: ktoś to czyta w ogóle?

Co się zaś tyczy update'ów w tym co robie na codzień, to sama się szczerze mówiąc gubię w tym wszytskim. Był Lwów, który był częścią wizyty studyjnej polskiech producentów i reżyserów filmowych. Muszę przyznać, że wizyta to była baaaardzo udana. I jeśli tylko nie osiądziemy na mieliźnie laurów, to będzie się działo - oj tak:)





Van der Sar broni karnego Anelki...


...więc nadchodzi dzika radość:)






Zaraz po Lwowie był Nasutów i program FaqArt. Może ze względu na bliskość Lublina i fakt,że musialam wrócic w połowie na chwile do Lbn, może dlatego ze nie bylam tam do samego końca - czulam sie troche na uboczu, ale nie przeszkodzilo mi to w nawiazaniu nocnej znajomości podsycanej perłą mocną i słabością do papierosów, facebooka, piłki nożnej (choć oczywiście z czym do ludzi - dla niego to na prawdę religia) i angielskiego akcentu... 


W międzyczasie Manchester United zdobyl mistrzostwo (GLORY GLORY MAN UNITEEEEEED!!), Matt rozbil mi nos, Agata ze Świdnikiem wzięli ślub (Gratuuuuullllaaaaaajceeee) na którym razem z Venem bylismy świadkami, Kubica był drugi w Grand Prix Monte Carlo, okazało się z jeden z moich kumpli z klasy zostanie ojcem (Gratulacje), dostalam w prezencie bilet na ten dzien Open'era w ktorym spiewa Erykah Badu, kupilam sobie buty na wysokich obcasach i nie dość, że przetńczylam w nich całą prawie noc, to jeszcze teraz kombinuje gdzie by w nich jeszcze wyjść (kto zna mnie dłużej wie, że to nie jest moje standartowe myślenie:) być moze wywalono mnie juz ze szkoly, ale jutro to sprawdze, bo dzisiaj jestem w trbie stand-by, popijam czerwony barszcz z torebki, maniakalnie sprawdzam faceboka, zauczylam sie troszeczke zonglowac i jestem absolutnie zachwycona (chce jeszcze!!!), ponadto upewnilam sie ze nie umiem grac w siatke, ale po raz pierwszy w zyciu zupelnie mi to nie przeszkadzalo i sprawialo ogromna radosc (mimo chlopoczącej w trampkach wody i siniakow na rękach:) . grzebie w starych zdjęciach, jem sękacza i probuje sie zregenerowac ze wszytskich sil.


I niech mnie ktoś tak mocno, mocno przytuli!

ps. przepraszam że te foty jakos tak nie w tym miejscu co trzeba - ale wlasnie poklócilam sie z edytorem postow i strzelam focha z przytupem i z polobrotem - do przeczytania!

2 komentarze:

Ka.Slo pisze...

a ja czytam: slo. i bardzo mi się podoba.i pomyślałam sobie że dawka lu by mi się przydała.więc się chyba będę czasem naprzykrzać.a co!!!!

Ola Mikola pisze...

a ja czytam i przytulam (interaktywnie)...

Blog Widget by LinkWithin